To dwa znienawidzone kolorki mojego aparatu. Ale tym razem nie będzie się biedny pocił przy robieniu tych zdjęc...bo go wcięło. Nigdzie nie ma aparatu. Ciekawe który z chłopców coś przy nim zbroił...i dobrze schował. Całe szczęście że mam jeszcze stary aparat i o dziwo nie przekłamał koloru...
Czarna spódniczka, robiona na próbę, ta co ma wyjśc ślicznie będzie wkrótce. A ta zasiliła moją garderobę.
Jest jeszcze czerwona, ale do niej jeszcze cosik będzie dorobione...ale jeszcze nie teraz.
Słonko cudnie świeci, od razu chce się życ.....a kysz zimo idź sobie i długo nie wracaj.