Miało byc ich więcej...ale zapał minął, chwilowo. Na koszt obrusika. Mam jeden okrągły stolik, góra czyli blat jest ze starego wiklinowego kompletu... w międzyczasie nogi od niego odpadły.
Kiedyś skosiłam takie stare burty od jakiegoś łóżka, sąsiadce oczywiście...byłej sąsiadce.
I te żelazne burty posłużyły nam za nogi do tego stolika. Ale miałam dla niego tylko jeden obrusik...do tego bardzo stary. Moje najmłodsze dziecię uwielbia na tym stoliku jeśc... a jak je, to przy nim jeszcze kurki by się pożywiły. Więc ciągle ten stolik jest bez przykrycia, no nie wyrabiam z praniem. Aż w końcu stolik doczekał się swojego nakrycia....no w sumie to nie do końca prawda, bo jak go uprałam tak leży sobie upchany w garderobie ze stosem prania z całego tygodnia.
Nie mam teraz fazy na prasowanie...pierwszy...no może nie w życiu...ale pierwszy raz od dłuższego czasu usypałam sobie taki stosik. Oj tam, raz na jakiś czas mogę sobie zrobic wolne :)
Gadam i gadam o obrusiku, którego i tak Wam nie pokażę teraz..myślę że do niedzieli uda mi się do niego dotrzec :) :)
Temacik postu miał byc o serwetkach, wiec wracam do właściwego wątku hehe
Serwetek jest 4 sztuki, ale robione po dwie takie same.
Od bask36 |
Od bask36 |
Od bask36 |
Od bask36 |